Koniec warszawskiej gehenny. Legia w końcu przełamała się w Ekstraklasie

Po serii siedmiu porażek z rzędu Legia Warszawa wygrała swój pierwszy mecz w Ekstraklasie. Przełamała się w domowym starciu u siebie z Jagiellonią Białystok.
Ekstraklasa 2021/22. Mattias Johansson z bramką do szatni
Wojskowi od początku ruszyli na przeciwników z większym animuszem. Co prawda Duma Podlasia też kontrowała groźnie, aczkolwiek miała problem z dojściem do strzału, bo ostatnie piłki rzadko znajdowały adresatów. Gospodarze – przeciwnie, uderzali wiele razy, ale wielokrotnie skrajnie niecelnie. Dobre okazje marnowali Mladenović, Josue czy Emreli. Ponadto około 10. minuty warszawian spotkał pech, ponieważ ze względu na uraz Jędrzejczyk musiał zejść z boiska.
Im dłużej trwał mecz, tym więcej zwiastowało bramkę dla Legii. Najpierw jeszcze znakomita interwencja Dziekońskiego w 45. minucie udaremniła niezłą próbę Josue. To mogło wpaść w okienko. Po chwili jednak młody golkiper był już bezradny, kiedy w doliczonym do pierwszej połowy czasie pakował piłkę do siatki z bliskiej odległości. Krótko rozegrany rzut rożny, dośrodkowanie Mladenovicia, zgranie Wieteski i Szwed odpowiednio wywiązał się ze swojego obowiązku.
Chwile grozy w meczu Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok
Chwile grozy przeżyli kibice i zawodnicy obu zespołów mniej więcej po godzinie gry, kiedy w pojedynku powietrznym starli się Rose oraz Augustyn. Pierwszy zalał się krwią po całej twarzy, drugi padł bezwładnie i potrzebował szybkiej pomocy lekarzy. Obaj zostali szybko zmienieni przez trenerów. Gracz Jagiellonii prawdopodobnie zostanie przewieziony do szpitala, aby dla pewności wykonać podstawowe badania.
Niedługo potem Duma Podlasia była bardzo bliska wyrównania. Za pierwszym razem cały jej trud udaremnił sędzia, słusznie anulując bramkę Puerto ze względu na pozycję spaloną. Za drugim ogromny błąd popełnił Boruc, który przy interwencji wypuścił piłkę z rąk. Mało brakowało, a Cernych wbiłby ją do pustej bramki. W 80. minucie z trafienia nie mógł cieszyć się także Pekhart, bo i on znajdował się na ofsajdzie, kiedy pokonywał Dziekońskiego z bliskiej odległości. Ostatecznie jednak wynik się nie zmienił i warszawianie wygrali mecz z Jagiellonią 1:0.